W roku 1933 przyjęło nazwę Kino Oświatowe . W latach 1939 - 45 kino było zamknięte. Już pod nazwą Kino Bałtyk otwarto je ponownie 5 października 1945 r. [3] Kino było znane niemal każdemu mieszkańcowi Poznania, również jako punkt orientacyjny - przystanek autobusowy zlokalizowany w miejscu zburzonego już budynku kina do dzisiaj
Offering inner courtyard views, Uroczy apartament z widokiem i darmowym parkingiem is an accommodation situated in Poznań, 4.2 km from St. Stanislaus the Bishop Church and 4.4 km from Poznań Grand Theatre. This apartment provides free private parking, a lift and free WiFi. The property is non-smoking and is located 4 km from City Hall.
Zorba Rooftop z widokiem na Stare Miasto w Gdańsku. Zorba to restauracja z kuchnią grecką, która znajduje się na 10 piętrze budynku Marina Club Hotel przy ulicy Szafarnia 10. Na parterze znajduje się zwykły lokal, w którym można skosztować greckich specjałów, kilka pięter wyżej natomiast znajdziemy koktajl bar z widokiem na
Bar z widokiem na Poznań. Zaglądamy do MUS w wieżowcu Bałtyk. Projektowana przestrzeń znajduje się na ostatniej kondygnacji wysokościowego budynku zlokalizowanego w samym centrum Poznania. Wszystkie ściany obwodowe są w pełni przeszklone a za nimi rozpościera się widok na wspaniałą panoramę miasta. Siatka elewacji jest regularna
Sprawozdanie z działalności — 20230404 Bałtyk Poznań Sprawozdanie zarządu 2022 (1).pdf Załącznik 1 - polityka rachunkowości przedsiębiorstwa — Baltyk_Wprowadzenie__2022.pdf Zobacz wszystkie dokumenty
Vay Tiền Trả Góp 24 Tháng. Sanatorium Uzdrowiskowe Bałtyk położone jest w Parku Zdrojowym, nad brzegiem morza. Jest to doskonałe miejsce wypoczynku, ale również obiekt z bogatą ofertą sanatoryjno-rehabilitacyjną. Do dyspozycji gości oddane zostały komfortowo urządzone, nowocześnie wyposażone pokoje, z których rozciąga się zachwycający widok na morze, Park Zdrojowy oraz ogród. Każdy pokój wyposażony jest w: telefon, telewizor, bezprzewodowy dostęp do internetu, lodówkę, komplet ręczników, łazienkę z kabiną prysznicową, suszarką do włosów oraz zestaw kosmetyków. Wszystkie posiłki serwowane w tutejszej restauracji przygotowywane są z niezwykłą dbałością o szczegóły i jakość produktu. Posiłki podawane są w formie bufetu szwedzkiego, a smakiem dań można delektować się podziwiając malowniczy widok na morze i plażę. Cafe Bałtyk to urocza kawiarnia, w której unoszą się aromaty świeżej kawy i oryginalnych herbat. W ciągu dnia kawiarnia jest przystanią dla Gości, natomiast wieczorami organizowane są wieczorki taneczne przy muzyce na żywo. Chwile relaksu można też odnaleźć w Barze Patio, gdzie cisza, kojąca zieleń i bogactwo roślinności tworzą atmosferę pozwalającą wyciszyć się i odprężyć. Na terenie Sanatorium znajduje się Pijalnia Wód Leczniczych, gdzie można skorzystać z kuracji wodami leczniczymi oraz herbatami ziołowymi. W Sanatorium Uzdrowiskowym Bałtyk działa Centrum Rehabilitacji i Odnowy Biologicznej. Jest to nowoczesna baza zabiegowa o powierzchni ponad 2200 m2 wyspecjalizowana w diagnostyce, rehabilitacji, leczeniu oraz profilaktyce zdrowotnej układu ruchu oraz układu oddechowego. Stosuje się tu hydroterapię, ciepłolecznictwo oraz masaże. Czynny przez cały rok aquapark "Morska Odyseja" to kompleks, na który składają się: basen solankowy z gejzerami, podświetlany basen pływacki, jacuzzi (z widokiem na morze dla 10 osób oraz bez widoku na morze dla 6 osób), zjeżdżalnia wodna, sauna fińska, sauna na podczerwień, łaźnia parowa. Goście mogą zrelaksować się w grocie solnej, gdzie baśniowy wystrój został połączony ze zbawiennym działaniem naturalnej soli leczniczej. Oprócz tego, na terenie sanatorium znajdują się tężnie solankowe, które mają nie tylko doskonały wpływ na zdrowie, ale również zapewniają wyciszenie i odpoczynek całego organizmu. Wszystkie strefy: gabinety zabiegowe i restauracja są połączone łącznikami (aby się do niech dostać, nie trzeba wychodzić z budynku)Ważne:Sanatorium urokliwie położony w Parku Zdrojowym, nad brzegiem morza
Do tego wyjazdu, tak jak zwykle, chciałam się dobrze przygotować – zanotować polecane miejsca, restauracje najczęściej odwiedzane przez lokalnych mieszkańców czy te spisane w polskich przewodnikach krytyków i blogerów kulinarnych. Na liście miałam jedną perełkę, której byłam pewna, i dla której specjalnie wybrałam się do Sopotu, ale z resztą miejscowości nie miałam łatwego zadania – może szukałam zbyt krótko, ale nie znalazłam klarownych wskazówek w Sieci, dzięki którym wiedziałabym od razu, gdzie nad Bałtykiem (wyłączając Trójmiasto) można dobrze zjeść. Skorzystałam z kilku waszych propozycji i doszperałam się kilku ciekawych miejsc, niestety nie wszystkie były mi po drodze. Podróż zaczęłam od kilku dni relaksu na totalnym odludziu w Zachodniopomorskiem, w niewielkim domku tuż przy plaży. Ja i moi towarzysze gotowaliśmy wtedy sami (bo gotowanie z widokiem na morze jest jeszcze bardziej przyjemne). Posiłki były proste, a po świeże ryby jeździliśmy (lub chodziliśmy plażą) do pobliskich miejscowości (na przykład do Chłopów), gdzie kupowaliśmy je prosto z rybackich kutrów. Wędzone halibuty, dorsze i makrele nabywaliśmy w wędzarniach powstałych kilka kroków od przystani rybackiej. W chłodne wieczory grillowaliśmy ryby w ogrodzie przy szumie fal, rozgrzewaliśmy się czerwonym winem czy naparem z imbiru i jakoś polska kapryśna pogoda wcale nam nie przeszkadzała. Odwiedziliśmy w tym czasie Kołobrzeg, gdzie wejście do pierwszej lepszej smażalni przy promenadzie wcale nie zakończyło się tragedią. No dobra, bezsmakowa zupa rybna z makaronem była porażką (9,50 zł), a tatar z łososia (14,50 zł) można było pominąć, ale ryby wspominam bardzo dobrze. Zarówno delikatne, smaczne mięso w chrupiącej panierce, jak i pieczone z warzywami i podawane na plackach ziemniaczanych nie były wprawdzie kulinarnymi wyżynami, ale złożyły się na porządny, uczciwy posiłek. Była to smażalnia Belona tuż obok latarni morskiej, a wpadliśmy tam tylko dlatego, że w polecanej sąsiedniej smażalni Rewiński ustawiła się niebotyczna kolejka i tak czy owak nie byłoby szans na znalezienie wolnego stolika. Po kilku dniach wyruszyliśmy dalej na wschód, do Ustki, która zachwyciła nas swoim wyjątkowym, uroczym klimatem osady rybackiej i piękną architekturą. Zatrzymaliśmy się w domu wakacyjnym Mistral, na parterze którego mieści się kawiarnia i cukiernia. Rano w Café Mistral wydawane są śniadania dla gości hotelowych, a później jest ona ogólnodostępna dla mieszkańców i turystów. Można tam nabyć pyszne, ręcznie robione krówki usteckie, zjeść smaczne ciasta i napić się kawy. Z mojego doświadczenia nad polskim morzem pod względem kulinarnym nie było wcale tak tragicznie, jak to się czasem opisuje. Owszem, miałam często smutne wrażenie, że w nadbałtyckich miejscowościach budek z kebabem jest więcej niż smażalni ryb, a te ostatnie z kolei nie zawsze pachną atrakcyjnie. Jednak w tym gąszczu kiczu, zapiekanek, pizzy na kawałki i żarcia na wagę można niejednokronie znaleźć naprawdę wspaniałe miejsca. Dym na Wodzie, choć z zewnątrz zupełnie się nie zapowiadał, był pięknym odkryciem nad Bałtykiem. Świeże jedzenie, polskie, lokalne produkty, atrakcyjna prezentacja dań i smak, którego się nie zapomina (te mule w cydrze śnią mi się do dziś!). O Dymie na Wodzie napisałam osobno, bo takiego miejsca nie możecie przegapić! Kolejny przystanek – Łeba i pustka w głowie jeśli chodzi o miejsca z dobrym jedzeniem. Skusiliśmy się tam na flaczki z kalmarów i zwyczajną smażoną rybę, w ładnie wyglądającym ogródku tuż przy rzece (U Dettlaffa). Był to chyba najsłabszy zestaw, jaki próbowaliśmy podczas bałtyckiego wypadu, ale wciąż – tragedii nie było. Flaczki były dobre, a ryba okazała się chrupiąca i smaczna; narzekałam jedynie na frytki, ale w Krakowie przyzwyczajona jestem do świeżo robionych, domowych albo belgijskich frytek. Szkoda, że Łeba nie miała swojego Dymu na Wodzie… Miała za to Café n°5, gdzie ujął mnie nie tylko fenomenalny deser z mascarpone i musem truskawkowym domowej roboty (zjadłam dwie porcje, nie żartuję), ale i niezwykła uczciwość właścicielki tej niewielkiej kawiarenki. Przy płaceniu rachunku miałam wątpliwości, czy nie nadpłacam kilku złotych za herbatę. Przy wyjaśnianiu tej sytuacji miało miejsce pewne nieporozumienie, przez które myślałam, że to ja źle sprawdziłam jej cenę. Wyszliśmy więc, kierując się w stronę pensjonatu. Wierzcie lub nie, ale po dobrych pięciu czy siedmiu minutach spaceru, kiedy ja już zapomniałam o całej sprawie, właścicielka Café n°5 zatrzymała się samochodem na pasach, przez które mieliśmy przejść, wybiegła zaaferowana z auta i oddała mi siedem złotych, kilkakrotnie przepraszając za pomyłkę. To się nazywa uczciwość i troska o klienta! I to nawet nie klienta – jak myśli pewnie wielu restauratorów – lecz turystę, który przecież “i tak nie wróci”. Kolejnego dnia wybraliśmy się dalej na wschód, zahaczając najpierw o piękną latarnię morską w Stilo (widok z niej jest zachwycający). Następnie – w Lubiatowie – raczyliśmy się, w ramach odpoczynku od ryb, całkiem niezłą... pizzą z pieca w jedynej otwartej przy plaży restauracji, znajdującej się tuż przy parkingu na skraju lasu. Skusiłam się tam też na ręcznie lepione pierogi z łososiem, które okazały się absolutnym hitem. Jeśli tam będziecie, koniecznie ich spróbujcie – delikatne ciasto, pełen smaku farsz, podawane z kapką śmietany. Niestety nazwa lokalu wyleciała mi z głowy, ale są tam chyba tylko dwie restauracje i wątpię, by druga również miała w ofercie pizzę, więc łatwo znajdziecie właściwe miejsce. Co dalej? Półwysep helski. Tu mieliście wiele miejsc do polecenia, szczególnie w Jastarni, tam jednak, ze względu na porę, mogłam skusić się tylko na doskonałe ciasta w rekomendowanej przez was Werandzie-Ogrodnicy (tort bezowy – 12 zł, królewskie ciasto Werandy – 15 zł) i mrożoną herbatę (7 zł). Żałowałam, że czas na kolację zarezerwowałam w Helu, bo bardzo przyjemnie siedziało się w tym słonecznym wnętrzu pośród kwiatów i w plażowych siedziskach z wikliny. Serwowane dania na sąsiednich stolikach też wyglądały atrakcyjnie. Obsługa była zdezorientowana i dość wolna, ale i tak dla tego klimatu chętnie bym tam wróciła przy kolejnej wizycie w Jastarni. Jeśli Hel, to Maszoperia. Kultowe miejsce istniejące od 35 lat, którego najstarsza część znajduje się w zabytkowym rybackim domu z 1830 roku. Faktycznie – wnętrze tworzy tam wyjątkowy klimat i na czas posiłku można przenieść się w zupełnie inny świat. Niestety my odebraliśmy je jako smutne i ponure, bo przez cały czas byliśmy jedynymi gośćmi, a dodatkowo po obejrzeniu zdecydowanie za długiego menu zaczęłam się zastanawiać, czy to aby na pewno najlepsze miejsce na jakikolwiek posiłek. Tym bardziej, że nie trudno nie zauważyć, ale bardzo trudno uzasadnić obecność (oczywiście stosownie oznaczonych w menu) dań kuchni “japońskiej” (paluszki z kraba!), “francuskiej” (ślimaki!), “włoskiej” (łosoś na melonie!), a nawet “meksykańskiej” (ośmiorniczki w sosie “moho”!). Nie, to nie jest żart. Chciałabym, by był. Mimo wszystko postanowiłam zostać (w końcu to knajpa polecana jako pierwsza w Helu, innej na liście nie miałam) i z “lekką” dozą podejrzliwości zaczęłam próbować dania: niezłe śledzie po kaszubsku (16 zł) i w śmietanie z pulkami, czyli ziemniakami w mundurkach (12 zł), potem zamulające klopsiki z dorsza w gęstym, koperkowym sosie (25 zł) oraz risotto z krewetkami (32 zł). Przy tym ostatnim nie mogłam przeboleć, że właśnie na to zdecydował się mój towarzysz, bo to danie, tak jak przewidziałam, było przecież skazane na klęskę. Porcje były obfite i na pewno każdy turysta zaspokoi głód w tej rybackiej chacie, ale przy kolejnej okazji tym turystą raczej nie będę ja. W końcu przyszedł czas na Sopot i restaurację Bulaj, którą wpisałam sobie na listę polskich restauracji do odwiedzenia po tym, jak przeczytałam świetny wywiad z Arturem Morozem w magazynie Food Service (wrzesień 2013). Lokal znajduje się tuż przy sopockiej plaży; wnętrze jest dość przeciętne, a ogródek jeszcze bardziej, ale za to w trakcie oczekiwania na zamówienie można powylegiwać się w hamaku albo pospacerować po piasku. Menu jest króciutkie, zmienia się sezonowo, przeważają w nim propozycje rybne, chociaż wielbiciele mięsa też znajdą coś dla siebie. Obsługa, choć nieco powolna, jest bardzo sympatyczna, a atmosfera wyluzowana i bardzo nieformalna. Idealne miejsce na relaksujący lunch przy plaży czy niezobowiązującą kolację we dwoje (z pierwszego piętra roztacza się pewnie piękny widok na morze). Wszystko, czego próbowaliśmy, było genialne w swej prostocie. W Bulaju czuć dbałość o jakość produktu i o najprostsze, lecz ciekawe smaki. Zaskakujący, marynowany szczupak w zalewie octowej (21 zł) podany w słoiczku, czy pięknie zaprezentowana oryginalna mozzarella di bufala (29 zł) z szyjkami rakowymi, awokado i sezamem (29 zł) okazały się świetnym wstępem do tej rybnej uczty. Następnie danie flagowe, często zamawiane przez gości w Bulaju – fenomenalny, ponad półkilowy turbot (70 zł). Można wybrać większy na spółę lub mniejszy dla jednej osoby. Zajmuje cały talerz i wygląda imponująco. Po podaniu kelnerzy demonstrują, jak powinno się do niego zabrać. Ja zdecydowałam się na halibuta (41 zł) ze sporą ilością czosnku, świeżo zmielonym pieprzem i zieloną fasolką przyrządzoną na chrupiąco. Czekoladowy suflet (20 zł) z bratkami, które rosną w skrzynkach nieopodal stolika to deserowa poezja, ale chyba przebił go tort bezowy z musem truskawkowym (15 zł), który może nie wyglądał, ale za to jak smakował! Pozycja obowiązkowa. Po udanym obiedzie wyszliśmy wprost na niemal pustą plażę i po krótkim spacerze usiedliśmy przy świeżym soku z pomarańczy w pierwszym lepszym barze – byle w słońcu i byle przy morzu. Niebawem mieliśmy złapać samolot do Krakowa, a ja już tęskniłam za tym widokiem. Wciąż wyraźnie pamiętając smaki z Bulaja, pomyślałam sobie, że można nad tym Bałtykiem naprawdę dobrze zjeść, tylko trzeba wiedzieć gdzie. Mam nadzieję, że ta relacja dała Wam kilka wskazówek, dzięki którym Wasz wypad nad polskie morze będzie jeszcze lepszy kulinarnie! Zapraszam też do przeczytania moich pozostałych relacji z podróży – z Brazylii, Portugalii, Gruzji czy Włoch oraz do obserwowania mnie na Instagramie. * Bądź na bieżąco:
Lokalizacja: Otwarty w czerwcu 2017 r. Bałtyk Tower mieści się w Poznaniu, w miejscu dawnego kina Bałtyk, przy Rondzie Kaponiera. Zlokalizowany jest tuż przy Międzynarodowych Targach Poznańskich i Dworcu Budynek ma 16 kondygnacji i 67 metrów wysokości. Przypomina typowy wieżowiec, a od strony Międzynarodowych Targów Poznańskich jego bryła jest ścięta. Zaprojektowany został przez MVRDV - jedną z najlepszych pracowni architektonicznych na świecie, znaną z niekonwencjonalnej architektury inspirowanej modernizmem. Biurowiec będzie dysponował salami konferencyjnymi na wynajem. Pokoje: Z noclegu można skorzystać w one-room hotel czyli 100-metrowym penthousie z rozległym widokiem na Bałtyk Tower to także biura, kameralne kino, restauracje oraz trzypoziomowy podziemny parking na 175 aut.
Dawny Bałtyk przeistacza się w Baltic Luxury Residence ( czyli luksusowy apartamentowiec z indywidualnie zaprojektowanymi 37 apartamentami oraz strefą SPA & Wellness. Odtworzona zostanie także historyczna restauracja SEEBLICK (z niem. spojrzenie na morze). Link do artykułu Bałtyk położony jest w Międzyzdrojach, tuż przy zejściu na plażę, zaledwie 50 metrów od morza. Jest to inwestycja spółki Meritum Investments ze Szczecina, za której obsługę odpowiada spółka Asset Investment, właściciel portalu Historia, która powróci jeszcze piękniejsza Obiekt został wybudowany w 1870 roku jako luksusowy Hotel Seeblick (z niem. spojrzenie na morze). Wizytówka miasta Międzyzdroje, zwana Perłą Bałtyku, jest elementem historycznej zabudowy pensjonatowej promenady nadmorskiej. Tarasy z widokiem na morze i niepowtarzalna architektura, wyróżniająca się stylem i oryginalną formą okrągłej kopuły, sprawiły, że był to najczęściej odwiedzany obiekt w Międzyzdrojach także w czasie wojny. Do roku 1993 budynek działał jako Wojskowy Dom Wypoczynkowy Bałtyk. Teraz zamieni się w rezydencję o najwyższym możliwym standardzie. – Tworzymy obiekt unikatowy w Europie. Drugiej takiej rezydencji z tak oryginalną architekturą i historią nie ma. Bałtyk będzie znów zachwycał i stanie się wizytówką Międzyzdrojów. Dzięki wsparciu Pana Burmistrza Matusza Bobka współpraca z Urzędem Miasta przy projekcie była bardzo dobra, bez wsparcia miasta realizacja tego projektu byłaby niemożliwa. Nieoceniona była także rola Pani Burmistrz Beaty Kiryluk przy uzgodnieniach zgodności projektu z planem zagospodarowania historycznej promenady nadmorskiej – wskazuje właściciel Arkadiusz Zgorzelski. – Zaprojektowaliśmy wszystko na najwyższym możliwym poziomie, łącznie z iluminacją nocną budynku. Chcę, by każdy przechodząc obok Bałtyku, był zachwycony, choć na chwilę przystanął w SEEBLICK i spojrzał z tarasu na morze tak jak to było 150 lat temu – dodaje. – Obecnie nad projektem pracują trzy zespoły renomowanych architektów tak, by każdy cal budynku był przemyślany i dopracowany z należytą starannością. Zachowaliśmy wszystkie detale architektoniczne: od tworzonych na zamówienie okien angielskich aż po wystrój i aranżację wnętrz nawiązującą do najbardziej luksusowych rezydencji – mówi Michał Wąsik, CFO Asset Investment. – Obiekt jest remontowany przez WW Building Poland, który zapewnia nam właściwe tempo prac. Zainteresowanie obiektem jest ogromne, już dziś otrzymujemy pytania kiedy nastąpi otwarcie. Zapraszamy klientów już w 2023 r. – Jestem szczęśliwy, że tak piękny budynek jak Bałtyk zyskuje drugie życie, dzięki czemu będzie mógł na co dzień zachwycać zarówno naszych mieszkańców, jak i odwiedzających nas turystów – podsumowuje Burmistrz Międzyzdrojów, Matusz Bobek. Ekskluzywny wypoczynek Baltic Luxury Residence zaoferuje gamę niepowtarzalnych, wysokiej klasy udogodnień. Właściciele i goście apartamentów będą mogli korzystać z luksusowej strefy SPA & Wellness, zażywać kąpieli w zjawiskowym basenie czy rozkoszować się wyśmienitą kolacją w eleganckiej restauracji a’la carte na terenie kompleksu lub kawą na tarasie widokowym, znajdującym się na dachu budynku i dostępnym jedynie dla gości. Wszystko to, by zapewnić najwyższy standard wypoczynku w kameralnym obiekcie. Dla aktywnych gości zaprojektowano Cardio Room, gdzie będzie można zadbać o formę o dowolnej porze dnia. Właściciel podjął także decyzję o połączeniu obiektu z historyczną willą przy ul. Rybackiej 6, dzięki czemu goście będą mieli do dyspozycji 15 dodatkowych, niepowtarzalnych apartamentów. W obiekcie powstanie też wytwornie i kameralnie urządzona restauracja a’la carte SEEBLICK z historycznym menu z 1870 r. Serwowana tu będzie tradycyjna kuchnia polska, w której kucharze postarają się odtworzyć menu restauracji rybnej z 1870 r. Wykorzystane zostanie bogactwo i smak regionalnych oraz tradycyjnych, a przede wszystkim świeżych produktów. Restauracja cały rok będzie obsługiwała także service room. SPA & Wellness, jakiego Międzyzdroje nie miały Nowoczesna strefa SPA & Wellness w Baltic Luxury Residence to przestronne, urządzone ze smakiem wnętrza oraz niepowtarzalny basen o długości 14,9 m. Sauny fińska i ziołowa (aromabath) sprawią, że każdy pobyt w Baltic Luxury Residence zapamięta na dłużej. Warto również nadmienić, że apartamenty w Bałtyku sprzedawane są jako standardowe mieszkania z oddzielną księgą wieczystą, co z kolei przekłada się na bezpieczeństwo nabywców i możliwość bezproblemowego finansowania zakupu lokali. – Jako zapewniamy klientom kompleksową obsługę – od wyboru najlepszego apartamentu, przez finansowanie, aż po jego wykończenie pod klucz. Klientowi pozostaje już tylko odbiór kluczy przy lampce powitalnego szampana – dodaje Michał Wąsik z Więcej informacji o obiekcie i ofercie dostępnych jest na i
Jak co tydzień, mamy dla Was listę 5 najciekawszych kawiarni. Tym razem udajemy się do Poznania. Wybór nie jest łatwy, gdyż w Poznaniu nietrudno jest o dobrą kawiarnię. Co tym razem bierzemy pod uwagę? Wystrój i kuchnię! Bo kto z nas nie lubi pić kawy i zajadać się czymś pysznym w dobrej atmosferze? Lubimy oryginalność, dlatego wytypowaliśmy właśnie te miejsca! Chcesz zatrzymać lato na dłużej? Jest na to sposób! 1) Piece Of Cake ul. Św. Wojciecha 27 W szczególności urzekł nas z pozoru chaotycznie zaaranżowany ogródek, w którym można napić się kawy i zajadać pyszne ciasta. Załoga Piece przywozi wysokiej jakości kawę z berlińskiej palarni The Barn i parzy w dripie i aeropresie. Co do kawy? Serniki, brownie i ciasta marchewkowe! 2) Weranda Caffe ul. Świętosławska 10 Znane miejsce na mapie Poznania, tuż przy Starym Rynku. Weranda słynie z efektownego wystroju, który kusi wielu odwiedzających. Ogródek odcięty od zgiełku ulic zachwyca wszechobecną zielenią. To miejsce, w którym choć na chwilę można się wyciszyć. 3) Minister Cafe ul. Ratajczaka 34 Kawiarnia znajduje się tuż nad Ministerstwem Browaru i założona jest przej jego właścicieli. Śniadania i lunchowe menu w towarzystwie (dość głośnej muzyki). Miejsce często odwiedzane przez mężczyzn. Dlaczego? Może to kwestia wystroju, a może szeroki wybór w menu. Oprócz kawy, dostaniemy tam też piwo (kraft) i przekąski. 4) Stragan ul. Ratajczaka 31 Zaliczana do 25 najlepszych kawiarni na świecie (wg. rankingu BuzzFeed). Choć wystrój jest dość prosty, to jest tu przytulnie. W lokalu organizowane są darmowe warsztaty, podczas których można zdobyć potrzebne informacje dotyczące kawy i nauczyć się jej parzenia. Dostaniemy tam pyszne ciasta i burgery. A to wszystko przygotowane przez zespół, który tworzy to miejsce z pasją. 5) Różove ul. Wodna 23 Słodkie ciasta i słodki, różowy wystrój. Właściciele kawiarni podeszli do niej z pomysłem. Na licznych półkach znajdziemy mnóstwo bibelotów, w tym lalki i zabawki, które umilają czas najmłodszym gościom. Co do jedzenia? My polecamy nasz ulubiony sernik z owocami leśnymi (niebo w gębie!). Oprócz tego znajdziecie dużo deserów i pysznych, świeżych koktajli. @
bałtyk poznań restauracja z widokiem